Studium kryzysu

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Można zakładać (choć pewności nie ma), że temat nowelizacji ustawy o ustalaniu minimalnych wynagrodzeń w ochronie zdrowia zostanie odłożony na „po wakacjach”. I tak, być może, minie rok odkąd przedstawiciele obecnie rządzącej koalicji mówili o konieczności nowelizacji ustawy, którą nazywali bublem. Czy ktoś o tym jeszcze, po stronie rządowej, pamięta?

Fot. pixabay.com

  • NFZ złożył apelację od wyroku w sprawie kary za tzw. nienależną refundację preparatu mlekozastępczego
  • Nie cichnie burza wokół ustawy o minimalnych wynagrodzeniach, choć wszystko wskazuje, że do końca wakacji nie będzie ona przedmiotem dyskusji i decyzji w Sejmie
  • Nie trzeba być ekonomistą, żeby przewidzieć konsekwencje sytuacji, w której wydatki na zdrowie odnoszą się do PKB sprzed dwóch lat (n-2) a wynagrodzenia pracowników są oparte o daną makroekonomiczną n-1
  • Dopiero co minister zdrowia zaprezentowała trzy filary zmian systemowych (Deregulacja. Transformacja. Odwrócenie piramidy świadczeń), przygotowane przez kierowany przez nią zespół zajmujący się zmianami systemowymi, a już jest pomysł na… kolejny zespół
  • Można odnieść wrażenie, że MZ jest przeświadczone, że można zmienić system nie tylko poza, ale wręcz ponad jego kluczowymi interesariuszami
  • 1 stycznia 2025 r. może zacząć obowiązywać zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych

Największy brak zaskoczenia. Sprawa kar za tzw. nienależną refundację. Narodowy Fundusz Zdrowia złożył apelację od niekorzystnego wyroku w sprawie kary za tzw. nienależną refundację preparatu mlekozastępczego. Informację przekazał nam nie płatnik, ale pozwany przez Fundusz lekarz. Tak jak pisaliśmy, kwota refundacji preparatu razem z karą nie przekraczała 2 tys. zł, zaś sąd pierwszej instancji, oddalając pozew w całości, obciążył NFZ kosztami postępowania w wysokości nieco ponad 900 zł. Koszty apelacji, zakładając oczywiście, że wyrok się utrzyma – trudno zakładać, wczytując się w uzasadnienie oraz mając w pamięci szereg innych wyroków sądów w podobnych sprawach przeciw świadczeniodawcom i lekarzom, że mogłoby być inaczej – zwiększą tylko obciążenie po stronie Funduszu, który – jak wynika z naszych informacji – w sprawie kar za tzw. nienależną refundację tego konkretnego preparatu nie zamierza się cofać, choć wiele wskazuje, że będzie musiał, przynajmniej w przypadku lekarzy, którzy mają jednoznaczne opinie dotyczące nie tylko zasadności preskrypcji, ale również sposobu prowadzenia dokumentacji medycznej.

Niezależnie od tego, czy (i kiedy) zostanie rozwiązany problem „jedenastki”, czyli grupy lekarzy, którzy przeszli ocenę zespołu ekspertów, wszystko wskazuje, że telenowela z sądowymi sprawami może się szybko nie zakończyć, zwłaszcza jeśli NFZ będzie występować nie tylko jako powód, ale też – pozwany, a takiego scenariusza nie sposób przecież wykluczyć.

Największy znak zapytania. Losy ustawy podwyżkowej. W tym tygodniu zbiera się Sejm i z już ogłoszonego harmonogramu posiedzeń komisji sejmowych wynika, że i tym razem nie będzie posiedzenia połączonych komisji zdrowia oraz finansów publicznych, które miałyby przyjąć – lub nie – sprawozdanie podkomisji na temat obywatelskiego projektu nowelizacji ustawy o ustalaniu minimalnych wynagrodzeń w ochronie zdrowia. Obywatelskiego, choć chyba lepszym słowem byłoby „bezpańskiego”, bo do projektu, w kształcie przyjętym przez podkomisję, nikt nie ma serca. Ani wnioskodawcy (szczególnie wnioskodawcy, wydaje się), ani krytycy ze strony społecznej – stanowisko lwiej części strony społecznej Trójstronnego Zespołu ds. Ochrony Zdrowia wybrzmiało bardzo jednoznacznie), ani – jak się wydaje – strona rządowa, czy też raczej ministerialna, bo na dobrą sprawę na przestrzeni ostatnich miesięcy Ministerstwo Finansów w tej sprawie głosu nie zabrało wcale.

Można więc zakładać (choć pewności nie ma), że temat nowelizacji ustawy zostanie odłożony na „po wakacjach”. I tak, być może, minie rok odkąd – tuż po wyborach 15 października – przedstawiciele obecnie rządzącej koalicji mówili o konieczności nowelizacji (rządowej nowelizacji, sprecyzujmy) ustawy, którą nazywali bublem. Czy ktoś o tym jeszcze, po stronie rządowej, pamięta?

Minister zdrowia podczas spotkania z dyrektorami szpitali samorządowych i samorządowcami zdecydowanie wykluczyła możliwość zmian w ustawie czy wręcz jej zamrożenia, argumentując, że nie zabierze czegoś, co dał poprzedni rząd. To oczywiście politycznie zrozumiałe, choć jednocześnie trudno nie przypomnieć, że identyczny, co do wymowy, argument padał przy okazji postulatów dotyczących zmian w ustawie 7 proc. PKB na zdrowie. – Nie zapiszę się w historii jako minister, który zmniejszył wydatki na zdrowie – mówiła Izabela Leszczyna pod koniec stycznia, odrzucając rekomendacje ekspertów i samorządu lekarskiego, wskazujące na konieczność uporządkowania finansowych fundamentów systemu. Systemu, który wszedł w fazę jeszcze ostrzejszych niż zwykle turbulencji.

Również za sprawą ustawy podwyżkowej. Nie trzeba być ekonomistą (minister Izabela Leszczyna nie jest, minister Adam Niedzielski owszem), żeby przewidzieć konsekwencje sytuacji, w której wydatki na zdrowie odnoszą się do PKB sprzed dwóch lat (n-2) a wynagrodzenia pracowników są oparte o daną makroekonomiczną n-1. Dziś rozgoryczone pielęgniarki mówią o bombie, jaką decydenci odpalili pod systemem ochrony zdrowia, mając na myśli blokadę projektu nowelizacji w oryginalnym kształcie i „skupianie się wyłącznie na pieniądzach”. Bomba, rzeczywiście, została pod system podłożona, ale znacznie wcześniej, teraz gra toczy się o to, kiedy i z jaką mocą eksploduje, bo nie widać śmiałków do jej rozbrojenia.

Największe wyzwanie. Zmiany systemowe. Dopiero co minister zdrowia zaprezentowała trzy filary zmian systemowych (Deregulacja. Transformacja. Odwrócenie piramidy świadczeń), przygotowane przez kierowany przez nią zespół zajmujący się zmianami systemowymi, a już – jak poinformował pod koniec tygodnia „Rynek Zdrowia” – jest pomysł na… kolejny zespół, tym razem z udziałem przedstawicieli samorządów i dyrektorów szpitali samorządowych, podczas spotkania z którymi minister usłyszała wiele ciepłych słów, ale też sporo wątpliwości (a wręcz trudnych postulatów, dotyczących choćby zamrożenia ustawy o wynagrodzeniach minimalnych). To dobrze czy źle rokuje samym zmianom? Trudno nie zauważyć, że skład i pierwszego, i ewentualnie drugiego zespołu jest wyraźnie sprofilowany „menedżersko”.

To nie jest (a w każdym razie nie musi być) zarzut, choć można odnieść wrażenie, że Ministerstwo Zdrowia (który to już raz na przestrzeni ostatnich dwóch dekad) jest przeświadczone, że można zmienić system nie tylko poza, ale wręcz ponad jego kluczowymi interesariuszami. Minister zdrowia, po spotkaniu z samorządowcami i dyrektorami, chwaliła się dziennikarzom, że część punktów przygotowanych przez jej zespół uczestnicy spotkania określili jako wręcz żywcem skopiowane postulaty dyrektorów szpitali. To niewątpliwie dobrze, że ktoś te postulaty dostrzegł, przeanalizował i uwzględnił – ale czy pamiętając, że perspektywa menedżerska jest jedną z kilku, jakie muszą być uwzględnione przy projektowaniu zmian?

Dyrektorzy szpitali, generalnie zadowoleni z kierunków zmian, jakie zarysowała Izabela Leszczyna, chcieliby poznać jednak więcej konkretów, bo dopiero wtedy – jak mówią nieoficjalnie – będzie można w ogóle rozpocząć rozmowy na szczeblu międzypowiatowym czy wręcz regionalnym o ewentualnych transformacjach (bo transformacja niejedno będzie mieć, zapewne, imię). Kiedy się doczekają szczegółów czy też konkretów, na razie nie wiadomo.

Warte odnotowania. 1 stycznia 2025 roku może zacząć obowiązywać zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych. Minister zdrowia poinformowała w ostatnich dniach, że projekt ustawy trafił do wykazu prac rządu i po wakacjach zostanie skierowany do Sejmu. Czy zaraz po wakacjach, trudno przesądzić, przed nami jeszcze etap konsultacji publicznych, w których – czego minister zdrowia nie ukrywa – wiele się może wydarzyć, choćby w zakresie vacatio legis.

Eksperci w zakresie zdrowia publicznego pomysł, oczywiście, popierają, ale też wskazują, że konieczne jest podejście kompleksowe. Polska ma problem z nadmierną konsumpcją alkoholu i to jest bardzo subtelne określenie. W krajach UE, które zmagają się lub zmagały z podobnymi problemami, decyzje zapadały o wiele odważniejsze – łącznie z całkowitym zakazem sprzedaży alkoholu (jakiegokolwiek) na stacjach (Litwa) lub przynajmniej ograniczeniem sprzedaży (w dzień) do alkoholi niskoprocentowych.

Kluczowy jest, oczywiście, pierwszy krok – ważne, by na nim nie poprzestać. W kolejce czekają, choćby, osławione małpki, czyli butelki o małych pojemnościach. Wyzwaniem są reklamy alkoholu, łamiące wszystkie istniejące regulacje – nieprzystające do obecnych kanałów komunikacji. Jest, oczywiście, kwestia akcyzy, która powinna wzrosnąć drastycznie – i pytanie, czy politykom opcji rządzącej starczy odwagi, a politykom opozycji – przyzwoitości, by tego kierunku nie kwestionować i decyzji nie wykorzystywać w walce politycznej.

20.07.2024
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta